wtorek, 21 maja 2013

Imieniny

Post spóźniony, ale jak mówią lepiej późno niż wcale. 15 maja Zosia obchodziła drugie w swoim krótkim żywocie imieniny. Zwyczaj szczególnie popularny w Polsce, w Szwajcarii w ogóle nie praktykowany. Imprezy nie organizowaliśmy, ale prezenty były. I to ile.

Najpierw Zosia dostała od Rodziców matę AquaDoodle do rysowania wodą (więcej tu), piłkę oball i zestaw do piaskownicy. Następnego dnia dotarła przesyłka od Babci Miry i Dziadka Romka z kapeluszami i książeczkami. Babcia Zosia natomiast zaskoczyła nas bardzo, bo do książeczek dodała biochrupki Hippa, które Zosia zajadała w Polsce, a które u nas są niedostępne (pierwsza paczka już prawie spałaszowana). Mama zaszalała jeszcze bardziej i zamówiła mnóstwo nowych książek, które odbierzemy w czerwcu, jak udamy się do Polski. Obiecujemy wszystkie skrupulatnie zrecenzować. Dziadkowi Romkowi to w ogóle należą się szczególne podziękowania za: dofinansowanie fanaberii książkowych Mamy i zamówienie nam akcesoriów do aparatu. Ale, ale, to jeszcze nie koniec. Cały czas idzie do nas kolejna przesyłka od Babci Miry: kolejne kapelusze i letnie body w pasy w kilku wariantach. Czekamy z niecierpliwością.

Jakby tego wszystkiego było mało to Tata, nasza kochana Tata, papapa Tata, zrobił Zosi kilka zabawek a la Montessori, za co jeszcze raz baaaardzo dziękujemy i prosimy o więcej. Wycieczka rowerowa też była, chociaż pogoda w ogóle nie sprzyja wychodzeniu z domu. Miał być piknik i basen, ale zostały przełożone na bliżej nieokreśloną przyszłość (bliżej Dnia Dziecka niż dalej), bo u nas ostatnio szaro, buro i brzydko. Kilkoma słowami imieniny ujmując: mnóstwo prezentów, czyli to co dzieci lubią najbardziej. A już niedługo Dzień Dziecka i strach się bać co będzie wtedy.

 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz