poniedziałek, 30 grudnia 2013

Święta, święta i po świętach...

Przygotowania do świąt poszły w tym roku nadzwyczaj sprawnie. Główna w tym zasługa Babci Zosi, która zajmowała się "Josią", jak ostatnio nazywa samą siebie Zosia, niemal całymi dniami. Dzięki temu Mama z Tatą mogli sprawnie zrobić zakupy i przygotować świąteczne potrawy. Oczywiście wszystko zostawiliśmy na ostatnią chwilę. Gdyby nie pomoc Babci, musielibyśmy prawdopodobnie przełożyć wigilię :).

Potraw tradycyjnie było dwanaście, ale Zosia skupiła się na jednej - pierogach z soczewicą. Wciągnęła prawie sześć. Po kolacji zabraliśmy się do rozpakowywania "preziów" od "mikajo". Mikołaj w tym roku był dla Zosi baaardzo hojny. Nie sposób wymienić wszystkich zabawek i książeczek, jakie dostała. Największą furorę zrobiła jednak pluszowa myszka Mini ("dzidzia Miki") i wieeeelkie pudło ciastoliny (prawie 2kg). Zosia codziennie rano biegnie do pudełka, wyciąga pojemniki z ciastoliną, robi "placi" i wykraja "giazdy".

Tata miał w tym roku kompana do kolędowania. Najpierw Zosia przysłuchiwała się jak Tata gra na pianinie i śpiewa. Następnie sama włączała się do kolędowania, oczarowując nas swoim talentem wokalnym ;). Uczeń szybko przerósł mistrza.


Link: http://www.youtube.com/watch?v=Kef3lfPe4ck&feature=youtu.be

Święta upłynęły nam na totalnym leniuchowaniu. Pogoda nie sprzyjała jakimkolwiek wypadom. Siedzieliśmy w domu, jedliśmy, kolędowaliśmy, leżeliśmy i znowu jedliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz