No dobrze. A teraz rzeczywistość...
Przez pewien czas plan Taty był realizowany niemal w 100%. Niestety miło było, ale się skończyło. Pewnego dnia Zosia stwierdziła, że jest już za duża, żeby Tata czytał jej bajki i najwyższy czas, żeby role się odwróciły. Wyrwała książkę z rąk oszołomionego Taty, zasadziła pupę na poduszkę, otworzyła książkę, westchnęła, mlasnęła i zaczęła. Zrozpaczony Tata próbował odzyskać książkę, przemówić dziecku do rozsądku i kontynuować lekturę. Jednak Zosia była nieubłagana. Po pierwszej próbie odebrania książki, rozpoczęła pełen spazmów i lamentu spektakl. Tata, myśląc, że jest to jednorazowy wybryk, postanowił dać za wygraną. Niestety zachowanie Zosi powtarzało się każdego kolejnego wieczora. I tak Tata został zdegradowany z roli bajkoczytacza do bajkosłuchacza.
Prób ratowania sytuacji było wiele. Tata brał drugą książkę i rozpoczynał czytać z nadzieją, że dziecko się zainteresuje. Niestety Zosia szła w zaparte. Mama, która musiała leżeć między młotem a kowadłem, wsłuchiwała się w oba monologi z nadzieją, że dojdą do kompromisu. Niestety im głośniej czytało jedno, tym głośniej czytało drugie (po tych doświadczeniach powinnam się chyba udać do laryngologa, bo podejrzewam, że mój słuch na tym poważnie ucierpiał). Pewnego dnia kompromis osiągnięto. Zapadła decyzja: Bajki będzie czytała Mama. Oczywiście jak tylko Mama zabrała się za czytanie, Zosia odebrała jej książkę. I znowu: zasadziła pupę na poduszkę, otworzyła książkę, westchnęła, mlasnęła i rozpoczęła odczyt.
Stan na dzisiaj jest taki, że Mama próbuje przekonać Zosię, że Tata jest wyśmienitym bajkoczytaczem, a ten podejmuje od czasu do czasu próby przeczytania kilku stron. Jak się sytuacja rozwinie, zobaczymy.
Tymczasem filmik z Zosią czytającą bajkę. Niestety jakość pozostawia wiele do życzenia.
Słodkie czytanie. W końcu w procesie wychowywania chodzi o usamodzielnianie człowieka, więc jest sukces!:)
OdpowiedzUsuńJakość jest najwyższa. Tak naprawdę nie chodzi o to by Zosia coś przeczytała z tej wielkiej księgi. Rzecz w tym by budować NAWYK OBCOWANIA Z KSIĄŻKĄ. A to się dzieje... :-)
OdpowiedzUsuńMaria
To już nie nawyk - to uzależnienie. :)
Usuń