"Si j'etais un pingouin" to bardzo krótka i sympatyczna historyjka o tym, co by było gdybyśmy nagle stali się pingwinami. Mielibyśmy dużą rodzinę i dużo przyjaciół. Jedlibyśmy ryby. Bralibyśmy długie kąpiele. Budowalibyśmy pingwiny ze śniegu itd. Kiedy dokładniej zastanowimy się nad tym wszystkim, okazuje się, że "wszyscy jesteśmy prawie-pingwinami". :)
Co robiłyśmy?
- bawiłyśmy się własną Antarktydą. W misce znalazły się: figurki pingwinów i ryb, styropianowe kry i góry lodowe, klocki duplo, kostki lodu, przezroczyste kamyki i woda.
- wyklejałyśmy pingwina. Elementy wycięła Mama, a Zosia zajęła się klejeniem.
Klikając w poszczególne loga możecie sprawdzić co się działo na innych blogach biorących udział w zabawie.
Ale fajnie ;)! Super pomysł ;)!
OdpowiedzUsuńTaaak zdecydowanie, wszyscy jesteśmy prawie pingwinami. Bardzo podoba mi się ta perspektywa Matka na zakupy ojciez z dziećmi :D
OdpowiedzUsuńZośki pingwin boski!
Powiedziałabym nawet, że przeboski. :D
UsuńU nas klej rządzi też:) fajowskie pingwinki
OdpowiedzUsuńMamuska24
Zosia da się za klej pokroić. Otwiera, zamyka, wydłubuje, smaruje nim wszystko dookoła, zjada i tak w kółko. :D
OdpowiedzUsuńSuper! Padłam. Piękny, przebogaty warsztat :)
OdpowiedzUsuń