Zosia gada. Dużo gada. Jak nie gada, to śpiewa. Bywa, że buzia jej się nie zamyka przez dobrych kilkanaście minut. Czasami jęczy... ale dzisiaj nie o tym. ;) Nawet nie wiem kiedy się tak rozkręciła. Jak miała 18 miesięcy mówiła niewiele. Dosłownie kilka podstawowych słów: mama, tata, lala, jaja. Potrafiła powtórzyć niemal każdą sylabę, ale nie łączyła ich w wyrazy. Najczęściej mówiła pierwszą sylabę z wyrazu. Reszty musieliśmy się domyślać. Na przykład, zamiast "woda" mówiła "wo", zamiast "pomidor" - "po" itd.
Przełom nastąpił kiedy wróciłyśmy do czytania globalnego. Najpierw patrzyła na plansze i słuchała. W pewnym momencie zaczęła powtarzać czytane przeze mnie wyrazy. I tak się zaczęło. Lawina ruszyła. Zasób słownictwa wzrastał, ale... Zosia nie kwapiła się, żeby łączyć pojedyncze słowa w zdania. I tu ponownie z pomocą przyszło czytanie globalne. Jak tylko wprowadziłam czytanie wyrażeń, Zosia momentalnie odblokowała się i zaczęła wpadać w słowotoki. :) Ostatnio rozmawiałam ze znajomą, która poznała Zosię we wrześniu. Powiedziała, że to wręcz niewiarygodne, że w tak krótkim czasie można się tak rozgadać.
Dlaczego o tym piszę?
Ruszyła bardzo ważna akcja: "Dwa słowa na dwa lata to o 270 za mało". 26 kwietnia w wybranych placówkach logopedycznych będzie można wybrać się na konsultacje. Chcemy dołożyć swoją cegiełkę. Może w ten sposób uda nam się komuś pomóc. Mam nadzieję, że przyłączycie się i uda nam się dotrzeć z tą informacją do jak największej liczby rodziców i logopedów.
Dopiero ta akcja sprowokowała mnie do zastanowienia się czy rozwój mowy Zosi przebiega prawidłowo. Jestem w tym względzie spokojna. Gdybym jednak miała jakiekolwiek wątpliwości na pewno skorzystałabym z takiej okazji. Szczerze mówiąc, nigdy nie podejrzewałabym, że można wybrać się z takim maluchem do logopedy. Okazuje się, że nie tylko można, ale czasami wręcz trzeba. Wiem, że Zosia mówi dużo więcej niż 300 słów. Skąd? Ponad połowę z tej puli nie tylko zna, ale też czyta. ;)
Bardzo serdecznie zachęcam, żebyście wykorzystali tę szansę. Jeśli cokolwiek w mowie Twojego dziecka niepokoi Cię, może warto wybrać się profilaktycznie na taką wizytę. Wizyta jest bezpłatna, więc nie masz nic do stracenia. Do zyskania bardzo dużo.
Więcej o akcji możecie poczytać na stronie: www.272slowa.pl lub profilu fb: www.facebook.com/272slowa/
Tak, trzeba brać byka za rogi a nie czekać na cud. Moja córka też była i jest od bardzo wczesnych lat gadające radio, dziś ma 8 lat i zasób jej słownictwa zadziwia wciąż. syn wychowywany również przez nas , lat ma 2,5 i zasób słów strasznie ubogi. Ale nie czekaliśmy na to ze sam zacznie mówić, już pomaga nam logopeda i zaczyna się rozkręcać jego język :-). Więc rodzice pomagajcie pociechom w "rozgadywaniu się".
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :-)
Cieszę się, że wzięliście byka za rogi. Mam nadzieję, że inni wezmą z Was przykład. :)
OdpowiedzUsuńTeż będę musiała napisać o tym u siebie, choć już jakiś czasu rozpowszechniłam tę wiadomość na fanpage'u. Oskar ma na razie 7 miesięcy, więc nie mówi (po swojemu, naturalnie, tak :), ale mam na myśli normalnie słowa wypowiadane ze zrozumieniem), ale mam koleżankę, której dwuletni syn mówi tylko "mama" i "tata" i to od przypadku. Przekazałam jej info o tej akcji, bardzo potrzebnej akcji! Oby jak najwięcej osób dowiedziało się o tym!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak najwięcej ludzi usłyszy o tej akcji. Jest bardzo potrzebna i warto ją wspierać!
Usuń