…czyli co my właściwie porabiamy w ciągu dnia. Tym samym, w
co można bawić się z 11-miesięcznym maluchem.
Tor przeszkód
Układamy tor przeszkód z różnych elementów wyposażenia czyt.
foteli, poduszek, kocy itp. U nas póki co króluje sofa. W Zosi rozłożona sofa wywołuje żądzę demolki. Wdrapuje się
na górę i zaczyna zrzucać wszystko, co napotka na swojej drodze. Następnie
przystępuje do zabawy. Zrzuca jakiś wybrany wcześniej przedmiot (najczęściej
drewniany klocek lub piłkę) z najwyższego pułapu i czeka na odgłos uderzenia o
podłogę, który wywołuje w niej niepohamowaną radość i satysfakcję. Następnie
czeka, aż mama poda jej ów przedmiot. Czynność powtarzana jest wielokrotnie, aż
dziecię się znudzi. Należy tutaj nadmienić, że Zosia opanowała do tej pory
wyłącznie rzut w tył, co znacząco wydłuża zabawę.
Gazety
A dokładniej ich rwanie. Zaczyna się niewinnie od
przeglądania prasy, a kończy na grubszej akcji. Widok po jednej z nich.
Książki
Książki to druga miłość Zosi. O pierwszej tu. Zosia uwielbia
przeglądać wszelkie papierowe wyroby. Codziennie rano w czasie porannej
gimnastyki rodziców, udaje się do swojej
półki z książeczkami i zaczyna poranną lekturę. Wyciąga po kolei wszystkie
książki, aż napotka na pozycję, która ją szczególnie zainteresuje. Następnie
przystępuje do jej wertowania od prawej do lewej. Zosia bowiem uważa, że książki
powinno się czytać od końca. Na razie nie widzę potrzeby uświadomienia jej, że
odwrotnie byłoby wygodniej. Ponadto wypadałoby wspomnieć o tym, że miłość Zosi
dojrzewa. Tekturowe książki dla maluchów poszły w odstawkę i dziecię chodzi po
mieszkaniu w poszukiwaniu literatury ambitniejszej. A jak już taką znajdzie to
zaczyna ją z namiętnością wertować przez co najmniej 10 minut.
Lustro
Lustro najlepszy przyjaciel Zosi. Zosia uwielbia swoje
odbicie. Nie jestem na 100 % pewna, czy ona zdaje sobie sprawę, że to ona. W
każdym razie jednym z punktów dnia jest wędrówka do lustra w przedpokoju. Z
racji rozmiarów i ciężaru jego dotykanie jest zabronione. Dla Zosi jednak to
nie problem. Nie wiem, jak ona to sobie wykombinowała, ale potrafi wstać przytrzymując
się wyłącznie ściany. A jak już ujrzy swe oblicze… to wtedy zaczynają się uśmiechy,
gadanie, pukanie itp.
Finger food
Może nie do końca jest to zabawa, ale na pewno bardzo dobrze
wpływa na rozwój manualny. Ostatnio Zosia regularnie dostaje część posiłków do
rączki. Jak to wygląda? Mama nakłada do miseczki uprzednio przygotowane na
parze warzywa, a Zosia przystępuje do akcji. Najpierw musi wszystko dokładnie
obejrzeć i wymacać. Następnie rozpoczyna się konsumpcja. Zaczyna się od degustacji
każdego warzywa. Jak jakieś Zosi podpasuje to zjada je bez zajęknięcia, jak nie
to wyjmuje z miseczki i odkłada z boku.
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz