Z czytania globalnego nie zrezygnowaliśmy całkowicie, chociaż zostało ono znacznie ograniczone na rzecz zabaw z analizy i syntezy. Wprowadzeniem liter zajmować się nie musiałam, bo litery Zosia poznała "przy okazji". Od czasu do czasu pytała się o kolejne, powtarzała je, zapamiętywała i jakoś samo poszło. Później zaczęło się wyodrębnianie pierwszej głoski w wyrazie. Od początku robiła to niemal bezbłędnie. Bestia ma dobry słuch. :) Z czasem wspierałam się tą umiejętnością, kiedy błędnie odczytywała jakiś wyraz. Naprowadzałam ją pytając o pierwszą literę w wyrazie albo zwracałam uwagę na różnice w podobnych wyrazach.
Kolejnym krokiem było sięgnięcie po "Elementarz" Falskiego. I to był strzał w dziesiątkę! Zosia sporo słów już znała. Więc czytałyśmy na przemian - trochę ja, trochę ona. W przeciągu tygodnia czytała sama prawie 30 stron. Kolejne wyrazy zapamiętywała w mig, syntezując co nieco w swojej małej głowie. Niestety wglądu w nią nie mam, więc nie wiem co tam się tak naprawdę działo. Z czasem zaczęła sięgać po kolejne książki.
Co robimy teraz? Przygotowuję Zosi alfabet ruchomy i materiał różowy z pedagogiki Montessori (niedługo napiszę o tym więcej), żeby pomóc jej w syntezowaniu. Niestety, pomimo moich starań Zosia słyszy po niektórych spółgłoskach "y" i czasami ma problem ze złożeniem nowego wyrazu (z trzyliterowymi radzi sobie rewelacyjnie). Szczególnie ma trudność z tymi, w których występują po sobie dwie spółgłoski. Próbujemy się "ślizgać", ale nie zawsze pomaga. Co ciekawe, bez problemu głoskuje trzyliterowe słowa. Nie wiem kiedy to opanowała. Odkryłam to wczoraj.
Pewnie niektórzy z Was stwierdzą, że dlatego lepsze są metody sylabowe. Myślałam nad tym długo i doszłam do wniosku, że uczenie po kolei wszystkich sylab jest trochę bez sensu. Po co dziecko uczyć nic nie znaczących sylab? Lepiej wyjść od takich które rzeczywiście coś znaczą - my, mi, ta, to i z nich składać wyrazy. Później wprowadzić słowa trzyliterowe. Ale to jest moje zdanie…
Metod nauki czytania jest mnóstwo (wiem, bo pisałam o tym pracę dyplomową ;)). Nie ma jedynej słusznej. Wybór metody powinien być uzależniony od indywidualnych predyspozycji dziecka. Najlepsze wydaje się zaczerpnięcie z różnych koncepcji tego, co sprawdzi się przy konkretnym dziecku.
Jako dowód Zosinych umiejętności filmiki: