Wypadałoby w końcu coś napisać. Dla rozruchu będzie dzisiaj więcej zdjęć niż tekstu.
W wakacje leniuchowaliśmy... bardzo. "Tradycyjna" nauka poszła w odstawkę. Co nie przeszkadza Zosi coraz bardziej nas zdumiewać swoimi umiejętnościami i wiedzą. Zosia chłonie wszystko, co ją otacza. Czasami za szybko. Trzeba uważać na każde słowo. Śpiewa, czyta (na razie globalnie), łobuzuje, bryka, fika i rachuje. :)
Sporo się ostatnio u nas działo. Wiele nowych doświadczeń za nami. Udało nam się zwiedzić kilka nowych miejsc (Bazylea, Gstaad, kopalnia soli w Bex). Po ponad rocznym oczekiwaniu Zosia dostała miejsce w jardin d'enfants (coś na wzór żłobka). Radzi sobie nieźle. Póki co największym problemem jest bariera językowa. Na razie twardo obstaje przy języku polskim. Mam czasami wrażenie, że szybciej ona nauczy panie polskiego niż one ją francuskiego.
Niesamowicie wydoroślała!
OdpowiedzUsuńPięknie tam jest, chciałabym choć na chwilę tam pojechać i pozwiedzać :). A co do żłobka to daj córce czas, jeszcze chwile i zacznie przyswajać język obcy :). Wiem po naszej córeczce - oboje z mężem mieszkamy na stałe w Anglii, więc moja córka tez musiała przywyknąć do języka obcego. W naszym przypadku się udało, dlatego trzymam za Was kciuki. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń