Od kilku tygodni idziemy edukacyjnie na żywioł. Przyznaję się bez bicia, że brakuje mi czasu, żeby przygotować kolejne tematy. Skupiamy się na powtarzaniu przerobionego wcześniej materiału i na małej motoryce.
Zosia powoli wkracza w okres buntu. Wszystko chce robić sama i jak nie dostaje tego, co chce to robi małe (na razie) awantury. Niestety czasami nie wiadomo o co jej właściwie chodzi, bo zdanie zmienia średnio co dwie minuty. Gdy dodamy do tego zmęczenie, to problem może urosnąć do rozmiarów katastrofy globalnej. Na razie Zosia daje się szybko pacyfikować. Zaczynam się jednak bać, jak się sytuacja rozwinie.
Zosia interesuje się wszystkim, ale jej zainteresowanie trwa do pięciu minut. Stuknie trzy razy w bębenek, maźnie kilka razy kredką, rzuci piłkę, włoży kilka krążków na drążek, przyczepi kilka magnesów i już... Chyba, że dorwie się do ipada... Wtedy dziecka nie ma. Oczywiście dostęp do elektroniki ma dozowany. Zosia ma jednak swój sposób na przekonanie rodziców, że to ona powinna dzierżyć produkt apple'a w dłoniach. Przychodzi, patrząc w oczy daje buziaka i dalej patrząc w oczy, jakby gdyby nigdy nic, wyrywa zdobycz. Po czym cmoka kilka razy i z zadowoleniem rozsiada się kładąc ipada na kolanach. Ponownie patrzy w oczy i oznajmia "Mik", co należy tłumaczyć "to ja teraz będę oglądała myszkę Miki".
Ulubionym napojem Zosi jest kawa. Oczywiście nigdy jej nie piła, ale ponieważ rodzice piją ją codziennie rano, to zdaniem Zosi musi to być coś najlepszego na świecie. Ponieważ dochodziło już do aktów desperacji, gdzie Zosia rzucała się z rozdziawioną buzią na mój kubek, postanowiliśmy, że będzie dostawała swoją "ka". I tak co rano Zosia dostaje swoją szklankę ze spienionym mlekiem, takim samym jak w Taty cappuccino, którą wypija z prędkością światła.
Muszę jeszcze wspomnieć o wielkiej miłości Zosi, jaką są misie. Tuli je w każdej postaci: pluszowej, książkowej, kartkowej, puzzlowej. Jak widzi gdzieś "mi", to musi przytulić choćby się paliło i waliło. Tulenie puzzla wygląda trochę dziwnie, ale kto zrozumie Zosię?
Kilka zdjęć z naszymi ostatnimi poczynaniami. Niestety jakość pozostawia wiele do życzenia. Nasz aparat nie nadaje się do zdjęć w pomieszczeniach. Poza tym Zosia ma wrodzoną awersję do zdjęć (po mamie). Jak widzi aparat to zazwyczaj ucieka lub chce sama robić zdjęcia. Raz na tydzień uda mi się ją namówić na pozowanie, które trwa max. 10 sek.
co to za zestaw ze znikopisem?
OdpowiedzUsuńJanod magnetyczna walizka 4 w 1. Opiszę ją w najbliższym czasie w oddzielnym poście. Cały czas nam służy. :)
Usuń