6 marca minął rok odkąd Zosia jest z nami. Dopiero teraz
znalazłam dłuższą chwilę, aby zrobić małe podsumowanie. Wypadałoby zacząć od
aktualnych parametrów. Stan z 21 marca:
- wzrost: 79cm - Lekarka miała wątpliwości, bo zabrakło
skali. Mam nadzieję, że wystąpił tu błąd w obliczeniach, bo podczas
ostatniego pobytu w Polsce kupiliśmy Zosi ubranka na 80cm i wygląda na to, że
długo w nich nie pochodzi.
- waga: 8,5kg – chudzina z wielkim brzuchem
- głowa: 45,5cm – w normie
Zębów nowych brak.
Rozwój motoryczny zszedł ostatnio na drugi plan. Zosia dalej
chodzi przy meblach, w tym przesuwa je i używa jako chodzika, ale póki co nawet
nie podejmuje prób chodzenia bez trzymanki. Zajmuje się zdobywaniem innych
umiejętności. Cały czas czekamy na pierwsze samodzielne kroki. Wypożyczyliśmy
nawet chodzik z nadzieją, że może nabierze dzięki niemu odwagi. Niestety nie
zdał egzaminu i jest używany wyłącznie do puszczenia muzyczki.
Zosia tańczy tzn. kiwa się raz w lewo, raz w prawo, gdy słyszy
muzykę lub jej się śpiewa. Żeby nie było łatwo, do byle czego się nie buja. Melodia
musi wpaść jej w ucho. Nauczyła się schodzić z łóżka w sypialni i sofy. I, o
zgrozo, próbuje wdrapywać się na meble, szczególnie na stołek w kuchni.
Urodziny Zosi zadziałały na nią motywująco i od tamtej pory
nie uznaje karmienia przez kogoś. Pije sama ze szklanki. Czasami trochę jej się
wylewa, ale ogólnie można uznać umiejętność za opanowaną. Co ciekawe Zosia nie
uznaje żadnych butelek i kubków dla dzieci. Musi być szklanka lub prawdziwy
kubek inaczej wszystko ląduje na ziemi. Od kilku dni nie daje się karmić
łyżeczką, co przyprawia mnie o zawrót głowy. Musi jeść sama, co niestety na
ogół kończy się drobnym bałaganem. Chociaż muszę przyznać, że radzi sobie
nieźle, bo większość jedzenia trafia do buzi. Je baaaardzo dużo, chociaż jej waga
mówi coś innego. Uwielbia banany, chociaż niczym nie pogardzi. Raz w życiu
odmówiła zjedzenia czegoś i to po zjedzeniu połowy miski. Oczywiście musiałam
sprawdzić o co jej chodzi i spróbować papki. Okazało się, że pasternak był tak
gorzki, że ja bym nie przełknęła nawet jednej łyżki. Dzielna dziewczynka.
Zosia dużo gada. Czasami za dużo i obawiam się, że za rok
będzie wpadała w słowotoki. W większości są to bliżej niezidentyfikowane wyrazy,
które mają jakiś sens tylko nie wiemy do końca jaki. Jedynym słowem, które
my rozumiemy, a Zosia używa jak nam się wydaje świadomie jest: „mama”. Nie
muszę chyba mówić, że bardzo mnie to cieszy. Z sylabozlepków najbardziej podobają
nam się: „a ty niuniu” i „idzie dzidzia idzie”.
W dalszym ciągu najlepsze zajęcie to czytanie książek,
przeglądanie ipada i „pomaganie” mamie w porządkach domowych. Po chwilowym
braku entuzjazmu do łask wróciła kąpiel i przeglądanie tablic ze słowami i
kropkami. Z zabaw króluje wkładanie pojemników jeden w drugi oraz układanie
klocków we wszystkie możliwe miejsca na wszystkie możliwe sposoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz