Wakacje się skończyły, a ja, jak to po wakacjach bywa, potrzebowałam chwili, żeby wrócić do rzeczywistości. Chwila się trochę przedłużyła, bo w międzyczasie wyskoczyło kilka spotkań, teatrzyków, urodzin i problemów zdrowotnych. Powoli wszystko wraca do normy i jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, wracam do regularnego blogowania. :)
Tym wpisem rozpoczynam cykl postów (w sumie cykl to chyba za duże słowo, bo postów pojawi się tylko kilka ;)) o naszych rzymskich wakacjach. Jeśli wybieracie się do Rzymu w bliższym lub dalszym czasie, z dzieckiem lub bez, zachęcam do przeczytania naszej relacji. Pozwoli to Wam lepiej zaplanować wyjazd i uniknąć kilku niepotrzebnych frustracji. ;)
Do Rzymu przylecieliśmy w czwartek rano. Postanowiliśmy pójść na żywioł i zacząć od Muzeów Watykańskich. Bilety kupiliśmy wcześniej przez internet, żeby uniknąć stania w kolejce. Wejście mieliśmy na 13.00, ale bez problemu weszliśmy przed 12.00. Ponieważ najbardziej zależało nam na zobaczeniu Kaplicy Sykstyńskiej i pokoi Rafaela, udaliśmy się tam od razu po przekroczeniu progu muzeum. Doszliśmy do wniosku, że zobaczymy co najważniejsze, a później zdecydujemy co dalej. Musieliśmy brać pod uwagę kondycję Zosi. I tu pierwsza uwaga. Wszędzie trąbią, że do Kaplicy Sykstyńskiej idzie się marszem 30 minut. Informacja ta ma niewiele wspólnego z prawdą. Mogę sobie wyobrazić, że idzie się tam 30 min, jeśli trafia się na tłumy jak nam się to zdarzyło w jednej z sal i ciągnie się metr na minutę. Spacerowym krokiem, przy średnim obłożeniu wystarczy 15 minut. Znacie powiedzenie - wszystkie drogi prowadzą do Rzymu? W Muzach Watykańskich wszystkie drogi prowadzą do Kaplicy Sykstyńskiej. Prędzej czy później tam traficie. :)
Muzea obeszliśmy dwukrotnie bo za pierwszym razem przegapiliśmy przejście do Stanze - pokoi papieskich ozdobionych freskami Rafaela. Zajęło nam to w sumie (wliczając w to lody, kawę i wysyłanie kartek) 3h. Co prawda część muzeum była zamknięta ze względu na remont i jakimś cudem ominęliśmy Pinotekę, jednak wszystko inne widzieliśmy dwukrotnie. Wyobrażam sobie, że pasjonaci sztuki mogą spędzić w muzeach 2-3 dni. Myślę, że dla zwykłego śmiertelnika wystarczy w zupełności kilka godzin.
Co warto zobaczyć? Przede wszystkim Kaplicę Sykstyńską (W różnych porach dnia, przy rożnej ilości światła robi inne wrażenie. Mama poleca wersję ciemniejszą. Tata każdą. ;)), Stanze z freskami Rafaela, salę map, dziedziniec z "szyszką", makietę Watykanu przy wejściu, schody zaprojektowane przez Giuseppe Momo (bardzo niewygodnie się po nich schodzi) i dziedziniec w Muzeum Pio-Clementino. Polecamy też wysłać swoim bliskim kartkę z Watykanu.
Co warto zobaczyć? Przede wszystkim Kaplicę Sykstyńską (W różnych porach dnia, przy rożnej ilości światła robi inne wrażenie. Mama poleca wersję ciemniejszą. Tata każdą. ;)), Stanze z freskami Rafaela, salę map, dziedziniec z "szyszką", makietę Watykanu przy wejściu, schody zaprojektowane przez Giuseppe Momo (bardzo niewygodnie się po nich schodzi) i dziedziniec w Muzeum Pio-Clementino. Polecamy też wysłać swoim bliskim kartkę z Watykanu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz